Kliknij tutaj --> 🐮 jak zachowywac sie w stosunku do alkoholika

Uzależnienie od alkoholu Psychologia. Mgr Bożena Waluś Psychologia , Gliwice. 94 poziom zaufania. Witam, wskazane jest kompleksowe leczenie odwykowe - psychiatryczne, stacjonarne, w placówkach, które zajmują się - leczą osoby uzależnione. Pozdrawiam serdecznie. Z pewnością będzie starał się wzbudzić w partnerze litość i poczucie winy. Oto najbardziej znane metody. Zasada nr 3: Bądź niespodziewany! Manipulatorzy bardzo dobrze rozumieją kobiecą psychikę i często z góry wiedzą, jak kobieta zachowa się w danej sytuacji. Stań się dla niego nieprzewidywalny! jak zachować ma się dyrektor szkoły w stosunku do nauczyciela, który używał dowcipów na lekcji. stosował język który nie był właściwy dla uczniów. Nauczyciel stwierdził, że zaprzestanie używania jakichkolwiek dowcipów,one są źle odebrane przez uczniów. Jak zachować się w stosunku do osób z niepełnosprawnością? 15 stycznia 2020 14 sierpnia 2020 admin W tym odcinku pigułka wiedzy na temat tego jak powinniśmy poprawnie zachowywać się w stosunku do siebie, zwłaszcza gdy jedno z Nas ma dany rodzaj niepełnosprawności. Mgr Dominika Wieland-Lenczowska Psychologia , Wrocław. 70 poziom zaufania. Na pewno rozmowa po rozstaniu, stanowi lekcję jakich błędów ewentualnie nie powtarzać w przyszłości. Przy czym nie muszą to być błędy leżące po Pani stronie. Skoro zadeklarował pomoc, a od rozstania minęły 2 miesiące, warto się z nim spotkać i Site De Rencontre Gratuit Drome Ardeche. W przypadku choroby alkoholowej trudno o generalizowanie. U każdego rozwija się w różnym tempie, a objawy również nie są jednoznaczne. Trudno rozgraniczyć okazjonalne picie dla relaksu od kiełkującego uzależnienia. Obiektywna ocena jest właściwie niemożliwa. Jak uświadomić alkoholikowi, że jest alkoholikiem? Wskazówki w artykule. Jakie sygnały świadczą o alkoholizmie?Jak powiedzieć alkoholikowi: jesteś uzależniony?Wymówki alkoholika w systemie iluzji i zaprzeczeńJak działa mechanizm zaprzeczenia u alkoholika?Świat iluzji uzależnionego, czyli ograniczona zdolność do racjonalnego postępowaniaSzybkie działanie zwiększa szanse na wyleczenie Jakie sygnały świadczą o alkoholizmie? W Polsce picie alkoholu nie jest czymś zakazanym, czy społecznie potępionym. Wysokoprocentowe trunki często są wykorzystywane podczas spotkań okolicznościowych, a te niskoprocentowe w codziennym życiu. Płyn etylowy działa rozluźniająco, odprężająco, wielu dodaje odwagi. Jaka jest jednak granica między jednym piwem po powrocie z pracy a uzależnieniem? Problem zwykle zauważają najbliżsi, ponieważ dostrzegają zmianę w zachowaniu alkoholika. Alkohol staje się koniecznym i codziennym elementem życia. W pewnym momencie funkcjonowanie zaczyna być podporządkowane piciu. Tolerancja się zwiększa, zatem jeden kieliszek wina dla odprężenia zmienia się w końcu w całą butelkę. Alkoholicy zwykle nie zauważają problemu, ponieważ właśnie dzięki alkoholowi czują się lepsi, silniejsi i gotowi do działania mimo skutków ubocznych w postaci np. kaca. W rzeczywistości coraz bardziej zaniedbują swoje obowiązki i pogrążają się w swoim świecie. Żyją w wyparciu i zaprzeczeniu. Dopiero w chwili wyraźnych strat i odczucia konsekwencji osoba uzależniona może przyznać się do problemu. Nie oznacza to, że nikt nie powinien reagować na zmiany. Dla większości jest to jednak trudne z powodu przywiązania emocjonalnego. Ludzie ze względu na uczucie strachu, niepokoju i wstydu długo zastanawiają się nad zwróceniem uwagi na problem. Im dłużej człowiek zwleka, tym trudniej rozmawiać z alkoholikiem o uzależnieniu. Jak powiedzieć alkoholikowi: jesteś uzależniony? Motywem do rozpoczęcia rozmowy nie może być złość i gniew. W przeciwnym razie wszelkie próby zwrócenia uwagi skończą się kłótnią, która tylko skłoni alkoholika do pogrążenia się w uzależnieniu. Alkoholicy nie widzą, że zachowują się inaczej niż w czasie trzeźwości. Uważają, że kontrolują picie i w żaden sposób nie wpływa to na ich codzienność. Nie widzą różnicy, szczególnie gdy najbliżsi nieustannie usprawiedliwiają ich czyny i biorą pełną odpowiedzialność za każde zachowanie alkoholika. Jak zatem powiedzieć osobie uzależnionej o problemie? Rozmowa powinna się odbyć w momencie pełnej trzeźwości. Warto używać racjonalnych argumentów zbudowanych na emocjach. Przypominać konkretne sytuacje na zasadzie porównania i wykazać troskę. Trzeba wykazać spokój i opanowanie. Nie atakować ani krzyczeć. Tylko wyważony przekaz może zostać prawidłowo odebrany. Oskarżenia i agresja na pewno nie spowodują zmian. Alkoholik musi sam zrozumieć, że jest uzależniony. Leczenie powinien zacząć dla siebie, a nie ze względu na opinię innych osób, w którą nie wierzy. Tylko realna świadomość problemu może zaowocować skuteczną terapią. Oczywiście nie w każdym przypadku wyżej wymienione rozwiązania się sprawdzą. Wszystko zależy od sytuacji i etapu uzależnienia. Wymówki alkoholika w systemie iluzji i zaprzeczeń Wymówki alkoholika to temat, z którym zetknęła się niemalże każda bliska uzależnionemu osoba. Osoby uzależnione, niezależnie od nałogu, z jakim się zmagają, często mają tendencję do stosowania różnorakich mechanizmów obronnych. Mechanizmy te są o tyle niebezpieczne, że pomagają oszukać im zarówno samych siebie, jak i najbliższych. Jednym z nich – bardzo popularnym w przypadku alkoholików – jest mechanizm iluzji i zaprzeczenia. Zakłamuje on rzeczywistość i utrudnia pomoc przy wyjściu z nałogu: “Nie piję całymi dniami” – wielu alkoholików usprawiedliwia swoje picie, mówiąc, że nie piją przez cały dzień. Nie oznacza to jednak, że nie piją za dużo. W przypadku uzależnienia od alkoholu chodzi zarówno o ilość spożywanego alkoholu, jak i częstotliwość. “Nie piję codziennie” – należy mieć na uwadze, że alkoholizm nie musi objawiać się codziennym piciem. Nawet kilkudniowe przerwy nie świadczą o braku problemu. Nawet pijąc sporadycznie można przekroczyć tygodniowa normę bezpiecznego picia. “Chodzę do pracy” – praca, a często nawet utrzymywanie rodziny, to dla wielu alkoholików wymówka, którą stosują latami. Skutkuję to znacznym opóźnieniem w leczeniu, co może być katastrofalne w skutkach. “Nie mam czasu na terapię alkoholową” – poświęcenie czasu na leczenie oznacza, że alkoholik będzie miał dłuższe i zdrowsze życie. W praktyce dalsze trwanie w nałogu będzie kosztować więcej czasu niż leczenie. “Mogę rzucić, kiedy będę miał ochotę” – alkoholicy mogą przestać pić nawet na kilka dni – jednak z czasem zawsze wracają do starych nawyków. W wielu przypadkach powodem jest uzależnienie psychiczne, lecz powodem mogą być również fizyczne objawy zespołu odstawiennego. “Wszyscy moi znajomi piją” – alkoholik może otaczać się innymi alkoholikami, ale to nie znaczy, że ich zachowanie jest mniej szkodliwe. „Piję tylko dlatego, że jestem zestresowany/przygnębiony/smutny” – ta wymówka jest właściwie nieświadomym przyznaniem się do problemu. Ludzie, którzy piją, aby uśmierzyć ból, złagodzić depresję lub stłumić smutek, nadal są uzależnieni. Dla tych ludzi picie jest często przyczyną i rozwiązaniem wielu problemów. „To pomaga w moim bólu” – niektórzy ludzie używają alkoholu, aby uśmierzyć ból fizyczny lub emocjonalny. Dzieje się tak, gdy osoba nadużywa alkoholu tylko dlatego, że poprawia jej to samopoczucie. Nie usprawiedliwia fizycznych i emocjonalnych szkód, jakie alkoholik wyrządza sobie i osobom wokół niego. Co ważniejsze, niczego to nie rozwiązuje. Jest to tymczasowe rozwiązanie stałego problemu. „Nie mogę bez niego spać” – chociaż alkohol działa uspokajająco, nie pomaga w zasypianiu. W rzeczywistości alkohol może faktycznie utrudniać sen. „Nie piję mocnych alkoholi” – napoje spirytusowe mogą mieć więcej alkoholu objętościowo, ale wszystko zależy od tego, ile alkoholu dana osoba spożywa – niezależnie od tego, czy jest to piwo, mocne alkohole, wino lub inne napoje alkoholowe. Przeczytaj także: Dlaczego alkoholik kłamie mówiąc “od jutra nie pije”? Jak działa mechanizm zaprzeczenia u alkoholika? Mechanizm iluzji i zaprzeczeń alkoholika to nic innego jak zgubny system zachowań i przekonań, pozwalający uzależnionemu wyprzeć informacje o nałogu i trwać w chorobie. System iluzji i zaprzeczenia zniekształca i zaburza procesy myślowe występujące u osoby uzależnionej. Oszukuje ona innych, ale przede wszystkim samą siebie. Dzięki mechanizmowi zaprzeczenia, alkoholik potrafi oszukać samego siebie, przedstawiając argumenty świadczące za brakiem problemu. Osoba uzależniona często twierdzi też, że w każdej chwili zdolna jest do całkowitego zrezygnowania z alkoholu, a picie tłumaczy momentami słabości. Warto jednak mieć na uwadze, że osoby te nie myślą racjonalnie. Rzeczywistość postrzegają w sposób zniekształcony, przez co nie są w stanie określić realnie skali swojego problemu alkoholowego, a co za tym idzie – jego konsekwencji. Zobacz: Jak rozpoznać manipulacje alkoholika? Mechanizm iluzji i zaprzeczeń – przykłady System iluzji i zaprzeczeń w chorobie alkoholowej zniekształca otaczającą uzależnionego rzeczywistość. Co więcej, alkoholicy nie są świadomi działania mechanizmu zaprzeczania. Zaprzeczenia problemu – jest to utrzymywanie się w przekonaniu, że problem nie istnieje. Osoba uzależniona będzie w stanie zaprzeczyć nawet najbardziej oczywistym faktom, które świadczą o – jest to utrzymywanie nieprawdziwych wyobrażeń, np. nie jestem uzależniony, mogę przestać pić, kiedy będę – uzależniony bagatelizuje skutki swoich – szukanie winy w innych, nie w – ,,racjonalne” usprawiedliwienia swoich zachowań, nie mających przełożenia na wspomnień – zapamiętywanie wyłącznie pozytywnych wydarzeń powiązanych z alkoholem. Intelektualizowanie – mówienie o nałogu jako o problemie, który dotyczy innych – ale nie uwagi – zmiana tory rozmowy, gdy poruszane są niewygodne planowanie – tworzenie oderwanych od rzeczywistości planów na przyszłość. Świat iluzji uzależnionego, czyli ograniczona zdolność do racjonalnego postępowania Mechanizm iluzji i zaprzeczenia wpływ na całe życie nieświadomego alkoholika. Jego wpływ widoczny jest najmocniej, gdy osoba uzależniona przechodzi przez trudny okres w życiu. W efekcie powoduje to, że alkoholik nie ma wystarczająco silnej woli, by samodzielnie zerwać z nałogiem, dlatego tak ważna jest specjalistyczna pomoc – a zwłaszcza psychoterapia w renomowanym ośrodku leczenia uzależnień. Pomoże to odzyskać kontrolę nad własnym życiem i właściwie spojrzeć na problem. Szybkie działanie zwiększa szanse na wyleczenie Odpowiedź im szybciej tym lepiej tyczy się wielu chorób organicznych jednak i wobec alkoholizmu jest dobrą zasadą. Często zanim pacjent zgłosi się a leczenie mija wiele czasu a im człowiek tkwi głębiej w uzależnieniu tym z zasady trudniej mu jest z niego wyjść. Wobec tego warto rozpoznać już pierwsze symptomy uzależnienia i zgłosić się z nimi do specjalisty. W naszym środowisku nie brakuje okazji do picia. Imieniny, urodziny, spotkania firmowe czy wspólne spotkania przy grillu wszystko to daje okazje do napicia się ze znajomym. I to często usypia naszą czujność to przecież okazje czynią idealną wymówkę. W miarę pogłębiania się uzależnienia jednak możemy zauważyć dyskretne zmiany. Pierwszą z nim, która może wskazywać, że pijemy po prostu za dużo jest większa tolerancja alkoholu. Jeśli kiedyś do stanu upojenia alkoholowego wystarczały nam 3 piwa a dzisiaj po 5 czujemy niedosyt to powinna zapalić nam się lampka ostrzegawcza. Większa tolerancja alkoholu powstaje na skutego regularnego picia. Coraz większe dawki alkoholu jakie potrzebujemy sobie zaaplikować aby osiągnąć „tan stan” to pierwszy, poważny znak ostrzegawczy. Jeśli uzależnienie dalej się rozwija to będzie można zauważyć, że kiedy nie będziemy mieli okazji do napicia się (na przykład zobowiązaliśmy się, że będziemy kierowcami danego wieczoru) to do naszego zachowania wkradnie się rozdrażnienie. Myśli o piciu stopniowo zajmują więcej czasu i w końcu stają się główną treścią życia uzależnionego. Nie ma już mowy o weekendach bez dużych ilości alkoholu, a nawet w czasie tygodnia zdarza się budzić na kacu. Te objawy w szczególności rzucają się w oczy najbliższym – rodzinie i przyjaciołom, którzy zatroskani o bliską osobę jako pierwsi będą starali się zwrócić uwagę na problem. Zobacz: Czym jest i jak się objawia weekendowy alkoholik? Jestem alkoholikiem – i co dalej? Każdy ma swoje tempo kiedy dociera do niego, że stał się alkoholikiem. Jednak po uświadomieniu sobie tej rzeczy, która jest warunkiem koniecznym do świadomego podjęcia terapii powinniśmy zgłosić się po pomoc. Pierwszym wyborem powinna być terapia AA jednak w niektórych przypadkach warto wspomóc się innymi metodami. Detoks alkoholowy czy wszywki alkoholowe dają szybką ulgę i mogą znacznie przyspieszyć tempo leczenia. Nie należy ograniczać się w szukaniu pomocy ponieważ szybka reakcja połączona z korzystaniem ze skutecznych metod daje najlepsze efekty. W leczeniu alkoholizmu liczy się czas, dlatego nie warto zwlekać. Źródła: Jakubczyk A., Wojnar M., Całkowita abstynencja czy redukcja szkód – różne strategieterapii uzależnienia od alkoholu w świetle badańi międzynarodowych zaleceń, Armor Polich Stambul Alcoholism and treatment, Witam, ma Pani, podobnie jak siostra trudna historię życia w swoim doświadczeniu. Sama Pani czuje, że pomimo chęci bycia z siostrą i pomocy, siostra tego nie chce. Potrzebuje Pani zadbać o siebie, szukać pomocy psychologicznej. Dbanie o własne zdrowie psychiczne jest w Pani interesie i nie oznacza, że Pani odwraca się od siostry, może dbając o siebie, pośrednio może Pani pokazać siostrze, że to jest droga na radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami. Ale to przede wszystkim sobą potrzebuje się Pani zająć. Pozdrawiam zapytał(a) o 07:15 Macie do czynienia z alkoholikiem? Jak się zachowuje? Odpowiedzi EKSPERTGranna. odpowiedział(a) o 15:14 Mój ojciec jest alkoholikiem. Co prawda już nie pije, ale alkoholik zawsze nim pozostanie, nawet po wyleczeniu z nałogu. Pił odkąd skończyłam jakieś 7 lat, na egzamin komunijny poszedł pijany i to był pierwszy raz, jak go takiego zapamiętałam gdy z księdzem przywitał się po imieniu. Potem nie widziałam go ani razu trzeźwego, bo wytrzeźwieć nie zdążył i nadrabiał kolejną butelką. W sumie nie mam z nim jakichś wspomnień, wszystko wódka zalała, nie pozwolił bym jakieś wspomnienia miała. Obecnie nie mieszka z nami, bo na to nie pozwoliłam. Mam i tak za dużo wycierpiała przez niego. Nie są niby po rozwodzie, ale juz nigdy do siebie nie się czasem jak dziecko, któremu zabrano zabawkę, czasami ciągle gadał (w nocy nie sposób było go uciszyć - przeszkadzał w spaniu), a czasem żartował. Ogółem, to się wykłócał i dawał wszystkim w kość. jest agresywny, krzyczy i czasami może nawet użyć przemocy blocked odpowiedział(a) o 18:08 Alkoholicy mają to do siebie, że wypierają z siebie to, że mogą być uzależnieni. Kiedy się do tego przyznają jest już za późno. Alkoholizm to choroba, to nie jest do końca tak, jak postrzega się tą chorobę. Nikt nie użala się nad pijakiem, tylko nad jego rodziną, każdy mówi o jaka biedna ta kobieta, jej mąż pije... a czy ktoś pomyśli o tym człowieku? Alkoholizm wynika z niedojrzałości. Takiej osobie trzeba pomóc, nie zabieraniem alkoholu, nie zabieraniem pieniędzy, tylko rozmowami, bo tylko one mogą sprawić, że alkoholik przyjmie nasz punkt widzenia, sam będzie chciał z tego wyjść, ale same chęci nie wystarczą, potrzebne jest wsparcie. Rodzina cierpi, owszem, ale myślę, że często brakuje tej cierpliwości z obu stron. Bo łatwiej jest odejść niż pomóc. Alkoholicy bywają agresywni. Jestem córką alkoholika. Tak naprawdę nie znam ojca... jak od niego odeszłyśmy miałam 4 lata, niewiele pamiętam, od tego czasu widziałam go 2 razy. Wiesz co mi powiedział? Że pije po to, żeby nie myśleć o nas- o mnie i o mamie, a jak już trzeźwieje pije znowu. Co prawda nie miałam z nim do czynienia na tyle, żeby odczuwać z tego powodu teraz jakieś zawirowania z tytułu że jest alkoholikiem, a raczej z braku ojca. Funkcjonuje taki schemat- najpierw jest burza- kłótnie, potem jest przepraszanie, później jest tzw miesiąc miodowy. Koło się zamyka. Eliczyna odpowiedział(a) o 22:18 Mój ojciec jest alkoholikiem , zniszczył mi całe dzieciństwo , nie mam z nim kontaktu od 8 lat i nie chce mieć . Agresywność , bicie , krzyki , to wiadomo . Przepijanie wszystkiego , często w domu nie było co jeść przez długi czas , bo wszystkie pieniądze zabierał i przepijał . Raz jak nie było niczego w domu to zaczął grozić mi i mamie nożem . Wybijał szyby w drzwiach gdy ze strachu chowałam się łazienki . Często wychodził z domu i wracał za 3 dni . Przyprowadzał kolegów do domu , z którymi też pił , nie dało się spać .Nikomu nie życzę przeżywać tego. Deliya odpowiedział(a) o 21:54 Tak wujek. Masakra jakaś, jest nienormalny, agresywny jak nie chleje. Gotowy z łapami się rzucić, awanturuje się i tylko by ustawiał wszystkich po kątach Uważasz, że ktoś się myli? lub Czas przestać myśleć o alkoholikach w sposób stereotypowy! Osoba uzależniona od alkoholu nie musi być zaniedbanym bezdomnym żebrzącym o kilka złotych na tanie wino. Objawy nałogu zwykle są znacznie bardziej subtelne, a sama choroba może dotknąć każdego z nas, niezależnie od płci, wieku, zasobności portfela, wykształcenia oraz pozycji zawodowej. W związku z tym w jaki sposób możemy rozpoznać niepokojące symptomy? Jak zachowuje się alkoholik? Regularne picie Wbrew powszechnemu przekonaniu alkoholik wcale nie musi być nieustannie pijany. Ciągłe pozostawanie pod wpływem substancji psychoaktywnej jest charakterystyczne dla zaawansowanych stadiów choroby. Na początku objawy mogą być znacznie bardziej subtelne. Osoba znajdująca się w początkowej fazie nałogu może na przykład codziennie relaksować się przy kieliszku wina lub poddawać się intoksykacji w każdą sobotę, zaś w pozostałe dni tygodnia powstrzymywać się od picia. W tym wypadku należy zwrócić uwagę na wewnętrzny przymus: problem pojawia się wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie wieczoru, weekendu lub spotkania z przyjaciółmi bez alkoholu. Przeczytaj również: Alkoholizm - objawy i leczenie Regulowanie nastroju za pomocą alkoholu Powodem do niepokoju może być także sytuacja, w której alkohol zaczyna być traktowany niczym remedium na wszystkie problemy i zmartwienia oraz uniwersalny sposób na poprawę samopoczucia. Alkoholik pije, by zagłuszyć negatywne emocje: smutek, frustrację czy gniew. Otaczanie się osobami pijącymi Nałogowiec aktywnie poszukuje okazji do napicia się, zaś towarzystwo osób niepijących jest dla niego coraz mniej atrakcyjne. Jedynym celem spotkań towarzyskich staje się wspólne wprowadzanie się w stan upojenia. Można powiedzieć, że na pewnym etapie imprezy stanowią tylko pretekst mający usprawiedliwić sięganie po kieliszek. Może się również zdarzyć, że ów pretekst przestanie być potrzebny, a alkoholik zacznie pić w samotności (choć do tej pory tego nie robił). Picie coraz większych ilości alkoholu Charakterystycznym zachowaniem osób uzależnionych jest narzucanie coraz szybszego tempa picia i inicjowanie następujących po sobie „kolejek”. Zwiększenie ilości spożywanego alkoholu ma związek z rosnącą tolerancję. „Mocna głowa”, którą tak wiele osób lubi się chwalić, nie jest więc powodem do dumy, a jednym z objawów rozwijającej się choroby. Przeczytaj również: Fizyczne objawy głodu alkoholowego u osób uzależnionych Chcesz zapisać się na terapię alkoholową? Skontaktuj się z nami, postaramy się dobrać dla Ciebie najwłaściwszy okres terapii alkoholowej w naszym Ośrodku Leczenia Uzależnień. Zaniedbywanie obowiązków i relacji z bliskimi Na pewnym etapie uzależnienia alkohol staje się najważniejszą rzeczą w życiu, zaś reszta istotnych do tej pory kwestii traci na znaczeniu. Nałogowiec zaniedbuje obowiązki domowe, pracę zawodową, przyjaciół i rodzinę. Porzuca dotychczasowe zainteresowania i pasje, a jego ulubionym sposobem spędzania czasu staje się picie. Brak świadomości problemu Jednym z najbardziej uciążliwych zachowań alkoholików, na które skarżą się ich bliscy, jest skłonność do nieuczciwości i manipulacji. Co ciekawe, w rzeczywistości osoby uzależnione nie uciekają się do świadomych kłamstw. Można powiedzieć, że najbardziej oszukują same siebie, ponieważ nie dopuszczają do siebie świadomości na temat własnego nałogu. Nie łączą postępujących, negatywnych konsekwencji ze swoim piciem i wciąż utrzymują, że całkowicie kontrolują swoje zachowanie. Przeczytaj również: Leczenie alkoholizmu Współuzależnienie to nie jest wspólne picie. To życie z osobą uzależnioną. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres. Szacuje się, że w Polsce cierpi na to co najmniej 3 mln osób. Leczy się 38 tys. Tekst ukazał się w POLITYCE w lutym 2010 roku. Marta, chemik z wykształcenia, przygotowywała pracę doktorską na Politechnice Warszawskiej, gdy przyszedł na świat Adaś. Mąż, ekonomista – to był początek lat 90. – odszedł z SGH i otworzył z kolegą własny biznes. Nie było go w domu całymi dniami, często wyjeżdżał. Były pieniądze, więc Marta przedłużała urlop macierzyński. Wtedy zauważyła, że mąż coraz więcej popija. Od roku Marta bierze udział w spotkaniach grupy wsparcia Al-Anon i potrafi już z większym niż na początku dystansem patrzeć na 17 lat swojego małżeństwa, z których co najmniej 10 przeżyła w stanie głębokiego współuzależnienia. Pierwsze objawy uzależnienia od alkoholu Na początku tłumaczyła sobie i znajomym, że Zbyszek ma na tyle ciężką i stresującą pracę, że w weekend potrzebuje trochę rozluźnienia i relaksu. Kiedy kolega wspólnik skarżył się jej, że Zbyszek zawalił jedną czy drugą sprawę, bo się upił, Marta oburzała się na kolegę, usprawiedliwiała męża. Wspólnicy się rozstali, Zbyszek otworzył własną firmę, ale nie radził sobie. Pojawiły się kłopoty finansowe. – Wyrzucał mi, że musiał zrezygnować z jedynej przyjemności, jaką miał – z Jasia Wędrowniczka – i pić wódkę. I to ta wódka mu szkodzi – wspomina Marta. – Bo ja siedzę w domu i nic nie robię. Czułam się winna. Myślała o powrocie do pracy, ale okazało się, że jest w ciąży; urodziła się Monika. Pomagała więc Zbyszkowi, jak mogła. Rano jajka po wiedeńsku do łóżka, bo mówił, że po przepiciu tylko coś śliskiego i małego przejdzie mu przez gardło. Zawsze woda mineralna przy łóżku, a w lodówce piwo. Firma nie plajtowała tylko dzięki sekretarce, która większość obowiązków Zbyszka wzięła na siebie. Kiedy leżał schlany, Marta wydzwaniała do niej, tłumacząc, że mąż zwichnął nogę, że koła od samochodu mu ukradli albo że ma prawie 39 stopni gorączki i właśnie czekają na lekarza. Zresztą lekarz – specjalista od detoksykacji – był coraz częstszym gościem w ich domu. Przekonywał: mąż musi podjąć leczenie. Kiedy Zbyszek dochodził do siebie, prosiła, błagała, wymuszała obietnice. On mówił: już nigdy więcej, ale po tygodniu, dwóch znowu szedł w tango. – Seks przestał mi sprawiać przyjemność – mówi Marta. – Kiedy dobierał się do mnie po pijaku, cuchnący i niezdarny, czułam obrzydzenie. Wylewała mu wódkę, a za chwilę biegła do sklepu po alkohol, żeby on nie wychodził. Którejś nocy, gdy trzęsąc się błagał o kieliszek, bo umiera, pod nocnym sklepem usiłowali ją napaść menele. Od tamtej panicznej ucieczki zawsze miała w domu schowany alkohol: – Niczego tak nie pragnęłam jak tego, żeby przestał pić, ale jednocześnie wspomagałam jego picie. Latem 2005 r. po kolejnej kłótni wyszedł z domu. Wrócił nad ranem, pijany. T-shirt założony na lewą stronę, za uchem ślady szminki. Była roztrzęsiona kolejnym całonocnym czuwaniem, uderzyła go w twarz. On się odwinął, wybił jej dwa zęby. Nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby zadzwonić po policję. – Zapadłam się w sobie. Nie dość, że pije, to jeszcze mnie zdradza. Coś ze mną musi być nie tak – myślałam. Wycieńczona poszła do lekarza po coś mocniejszego na sen. Oprócz recepty dostała skierowanie do psychologa, bo bez fachowej pomocy jej bezsenność i nerwica szybko może przerodzić się w depresję – mówił lekarz. Proszki nasenne nie działały. Przestraszyła się tej depresji. – Od psycholożki dowiedziałam się, że mam się zająć sobą, a nie chorobą męża. Nie chciałam tego przyjąć. Poradziła mi też, żeby pójść na spotkanie grupy Al-Anon. Tam nie trzeba się przedstawiać ani opowiadać o sobie. Na początek warto posłuchać. Kilka tygodni później usłyszała, jak inni mówią o tym, co ona chciałaby powiedzieć. Od pół roku Marta żyje z mężem w separacji. Wcześniej powiedziała mu: nie pójdziesz na leczenie, to ja przeniosę się z dziećmi do dziadków. Myślał, że po raz kolejny tylko go straszy. W październiku 2006 r. wróciła do pracy, nadrabia zapomnianą i straconą przez 15 lat wiedzę. Czym jest współuzależnienie od alkoholu? Definicji jest wiele. Najprostsza mówi, że to towarzyszenie innej osobie w uzależnieniu. Earnie Larsen, amerykański specjalista, twierdzi, że są to wyuczone autodestrukcyjne zachowania lub wady charakterologiczne, które upośledzają zdolność inicjowania i przeżywania związków opartych na miłości. Melody Beattie, powracająca do zdrowia narkomanka i alkoholiczka, autorka książki „Koniec współuzależnienia”, uważa, że współuzależnioną jest osoba, która pozwala na to, by zachowanie innej osoby oddziaływało na nią ujemnie, a jednocześnie obsesyjnie kontroluje zachowanie tej drugiej osoby. Zofia Sobolewska, psycholog, szefowa Studium Terapii Uzależnień Instytutu Psychologii Zdrowia, powiada, że współuzależnienie to utrwalona forma uczestnictwa w długotrwałej, niszczącej sytuacji życiowej. Aby doszło do współuzależnienia od alkoholika, partner (partnerka) musi w związek wprowadzać destrukcję. Niekoniecznie alkoholową. Uzależnić się można także od córki lub syna narkomana, męża hazardzisty, seksoholika, matki pedantki, groszoroba, dziadka lekomana, żony hipochondryczki, pracoholika, internauty, zakupoholiczki, obżartuchów i odchudzających się, nawet od osób stosujących przemoc w rodzinie. Mechanizmy większości współuzależnień są podobne: jedna osoba wprowadza destrukcję, druga się do tej destrukcji dostosowuje. W Polsce największym problemem, z najbardziej dramatycznymi objawami, jest uzależnienie, a zatem i współuzależnienie od alkoholu. Z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA) wynika, że mamy w Polsce około 800 tys. osób uzależnionych od alkoholu oraz ok. 3 mln pijących szkodliwie. Niektórzy z nich żyją w gospodarstwach wielopokoleniowych. Zdarza się też, że niepijący partner alkoholika nie popada we współuzależnienie. Z ostrożnością można więc szacować, że w Polsce na współuzależnienie – tylko w związku z chorobą i nadużywaniem alkoholu – cierpi co najmniej 3 mln osób. W zdecydowanej większości są to kobiety. Dzieci i nastolatków nie traktuje się jako współuzależnionych, mimo że przeżywają one cierpienie i inne zaburzenia związane z życiem w rodzinie alkoholowej. Współuzależnieni są pełnoprawnymi pacjentami placówek leczenia uzależnień, ale z takiej pomocy korzysta zaledwie 38 tys. osób. W 92 proc. są to kobiety. Zgłoszenie się po pomoc utrudnia mężczyźnie stereotyp: co to za chłop, którego żona pije. – Zdecydowana większość współuzależnionych nie korzysta z pomocy, bo nie widzi powodu, żeby sobie pomagać – twierdzi Jadwiga Fudała, szefowa działu lecznictwa odwykowego i programów medycznych PARPA. – Działa też silna, wpisana we współuzależnienie, presja ukrywania problemu. Także fałszywe przekonanie, że „to i tak nic nie zmieni”. Działa też wstyd, szczególnie w małych miejscowościach, przy czym w ponad 30 proc. powiatów nie ma żadnej placówki odwykowej. Marta miała szczęście, że lekarz skierował ją do psychologa, a psycholog nie poprzestał na zaleceniu środków uspokajających i nasennych. Lekarzy niewiele uczy się o uzależnieniach, a już żadnej wiedzy nie zdobywają o współuzależnieniu. – Farmakoterapia nie jest tu rozwiązaniem – twierdzi Jadwiga Fudała. Objawy współuzależnienia W szpitalu psychiatrycznym w Suwałkach przyjrzano się dokładniej przypadkom ciężkich nerwic i depresji. Okazało się, że 80 proc. pacjentów miało problem ze współuzależnieniem lub było DDA, czyli dorosłymi dziećmi alkoholików (o DDA pisała Joanna Podgórska, „Powrót monstrum”, POLITYKA 7/04). Stworzono więc odpowiedni program terapeutyczny. PARPA chciałaby uruchomić w akademiach medycznych blok zajęć poświęconych tym zagadnieniom. Współuzależnieni często bywają ludźmi dobrymi i życzliwymi, uwrażliwionymi na cierpienie innych, krzywdę i niesprawiedliwość. Alkoholik czy narkoman potrafi to bezpardonowo wykorzystywać. Z czasem nie tylko oczekuje, ale wręcz żąda pomocy. Duszą matki czy żony szarpie wtedy naturalny nakaz: pomóc cierpiącemu. Oto kilka (według Zofii Sobolewskiej) charakterystycznych zachowań osób współuzależnionych: 1. Poddanie się rytmowi nałogu (picia, ćpania): zmiana godzin posiłków, zaprowadzenie nakazu zachowania ciszy, bo „tatuś śpi”, scedowanie obowiązków na starsze dzieci lub sąsiadów, przekładanie lub rezygnacja z planów odwiedzenia krewnych, wakacji. 2. Nadopiekuńczość, czyli nieświadome zapewnianie komfortu dalszego picia. Wyręczanie uzależnionego partnera w obowiązkach domowych, opiece nad dziećmi, załatwianiu codziennych spraw (w urzędzie, spółdzielni, na wywiadówkach w szkole, w sprawach zdrowia dzieci). Podejmowanie dodatkowej pracy, bo alkoholik traci sporą część domowego budżetu na swój nałóg. Usprawiedliwianie jego nieobecności w pracy, zachowania wobec krewnych, sąsiadów. Bieganie rano po piwo, opłacanie detoksykacji, załatwianie zwolnień lekarskich, płacenie długów. Niedopuszczanie go do konfrontacji z trudami życia codziennego, ukrywanie problemów. Dbałość o posiłki i „żeby zawsze miał uprane i uprasowane”. Życie z alkoholikiem przebiega według stałego cyklu: awantura, ciche dni i przeprosiny, otwierające miodowy miesiąc, tydzień lub trzy dni. Alicja Szowa, terapeutka, która prowadzi grupę dla współuzależnionych w Grodzisku Mazowieckim, zachęciła pacjentki, żeby opowiedziały, jak mężowie przepraszali: – Jednej z pań mąż przynosił kwiaty, drugą partner zagadywał i przymilał się, trzeciej robił jakiś prezent. Czwarta opowiedziała, że w ciche dni wracał z pracy, siadał za stołem, ale obiadu nie brał do ust. Trzeciego, czwartego dnia zaczynał jeść i to był sygnał, że ona może już go przeprosić. 3. Godzenie się na przemoc, na obwinianie: „To przez ciebie piję”, „Gdybyś była inna...”. Godzenie się na okazywanie lekceważenia i pogardy, na manipulacje, zdrady i romanse, na gwałty małżeńskie. Towarzyszy temu nieadekwatne poczucie winy i coraz niższej wartości, rezygnacja z prawa do wsparcia, szacunku i miłości, do rozwijania własnej kariery i zainteresowań. 4. Zaprzeczanie faktom, zwłaszcza temu, że partner jest uzależniony – mimo oczywistych dowodów i doświadczeń, w myśl zasady: rodzinnych brudów nie pierze się na zewnątrz. Domownicy przyjmują normę nierozmawiania na tematy związane z nałogiem i nakaz udawania, że wszystko jest w porządku. Współuzależniona matka kupuje prezenty na urodziny dzieci w imieniu nieobecnego pijącego tatusia. Z namaszczeniem odprawia świąteczne rytuały, pomimo zażenowania i innych przykrych uczuć domowników, przymuszanych do udawania radości i rodzinnego szczęścia. 5. Nadkontrola: obsesyjne przeglądanie notatek, listów, plików komputerowych uzależnionego partnera. Szperanie po kieszeniach, podsłuchiwanie rozmów, telefonów, podpytywanie znajomych, ustawiczne telefonowanie do alkoholika, przyprowadzanie go z imprez, z barów, z pracy do domu, obwąchiwanie, śledzenie, angażowanie dzieci w te działania. Wymuszanie obietnic poprawy, stosowanie szantażu: „Jak nie przestaniesz pić, wyprowadzę się z dziećmi”, i brak konsekwencji we wcielaniu tego w czyn. Z czasem nawyk kontrolowania rozciąga się na inne bliskie osoby, na przykład dzieci, i na wszystkie sfery życia. Daje złudne poczucie bezpieczeństwa i kierowania swoim życiem. Połóż się przy ojcu Osoba współuzależniona przystosowuje swoje zachowania do nienormalnej sytuacji po to, by utrzymać jedność rodziny. Podobnie jak życie alkoholika kręci się wokół butelki, tak jej życie sprowadza się prawie w całości do wytrącania tej butelki z ręki alkoholika. Powoduje to szereg fizycznych, emocjonalnych i intelektualnych zmian, które prowadzą do stanu przypominającego uzależnienie. Lęk, rozpacz, pustka i próby dostosowania się do nienormalności zacierają umiejętność odróżniania złego i dobrego. Najczęściej cierpią na tym dzieci. Traktowane często instrumentalnie też starają się dostosować do nienormalności. Wanda Sztander w „Dzieciach w rodzinie z problemem alkoholowym” (PARPA 2003 r.) opisuje pięć obronnych wzorów funkcjonowania dzieci w takiej rodzinie. Bohater – poświęca się dla rodziny, opiekuje młodszym rodzeństwem, gdy rodzice ze sobą wojują, godzi ich. Wspomagacz – to dziecko najbliższe wzoru współuzależnienia, opiekuje się osobą pijącą, chroni ją. Gdy dorasta, zostaje żoną alkoholika lub mężem osoby uzależnionej. Wyrzutek buntownik – częsty odbiorca agresji alkoholowej i upokorzeń, zły uczeń, wagarowicz, „niedobre dziecko, przez które ojciec pije”, jak mawiają matki. Niewidoczne dziecko – ucieka od trudnych sytuacji, wycofuje się w świat swoich fantazji. Maskotka – sprawnie rozładowuje napięcia rodzinne. Śmieszek lub ukochana córeczka taty, synek mamusi. Bywa narażona na wykorzystanie seksualne za zgodą, a nawet namową matki: idź, połóż się przy ojcu, to zaśnie. Czasem rozpacz, desperacja osoby współuzależnionej są tak silne, a umiejętność realistycznego rozumowania tak zaburzona, że pojawia się magiczne wręcz myślenie w najważniejszej sprawie: co zrobić, żeby on przestał pić? – Niedawno do naszej grupy dołączyła elegancka, wykształcona pani – opowiada Marta. – Słyszała, że trzeba zabić kreta i trzy krople jego krwi wpuścić do wódki, to on przestanie. Całkiem poważnie zapytała: czy to prawda? Zbrodnie kuchenne W zakładzie karnym w Lublińcu 31 kobiet odbywa karę za zabójstwo męża albo partnera na tle współuzależnienia i przemocy. 30 razy zabójstwa dokonano nożem w kuchni. Dlatego mgr major Lidia Olejnik, dyrektor więzienia, nazywa te zbrodnie kuchennymi: – On pije i często bije, więc one w strachu, desperacji i rozpaczy chwytają za nóż. Potem ratują, wzywają pogotowie. W dwóch przypadkach nie ratowały, nie wzywały pogotowia. Ta, co udusiła męża rajstopami w łóżku (jedyna zbrodnia dokonana poza kuchnią), i ta, która poćwiartowała zwłoki. Jeszcze wczoraj były tu 32 skazane za takie zabójstwo, ale ta 32 wyszła po 5 latach na wolność. On chlał, nie pracował, piątka dzieci była na jej utrzymaniu. Topiła akurat smalec dla dzieci, kiedy on wrócił pijany i zaczął, rzucając wyzwiskami, maczać chleb w tym smalcu. Chwyciła za nóż i, broniąc jedzenia dla dzieci, trafiła go w serce. – Osadzone objęte są dwoma programami terapeutycznymi – mówi Halina Pietruszewska, psycholog więzienny, kierowniczka działu terapeutycznego. – W areszcie – żeby potrafiły opowiedzieć o swoim problemie przed sądem. W zakładzie karnym mają zaś terapię wspieraną przez Unię Europejską – zakład w Lublińcu jest partnerem Centrum Praw Kobiet w programie „Praca i godne życie kobiet – ofiar przemocy”. Maria Korzeniowska, l. 69, zabiła męża górnika w 1988 r., kiedy nie było jeszcze żadnych programów terapeutycznych: – Przed sądem nie potrafiłam powiedzieć, jak do tego doszło – mówi. – Dostałam 12 lat, ale karę odbywam z przerwami na leczenie. Bo płuca podziurawione połamanymi żebrami, odbita śledziona, nerki, ciężka nerwica, depresja: – Mąż lał mnie za każdym razem, jak się upił, przez 26 lat. W 1962 r., pracowała wtedy w Chełmku, złamał jej szczękę, rękę, powybijał zęby. Poszła na milicję, zamknęli go. Ale wieczorem przyszedł teść: – Czyś ty zgłupiała, kobieto – ryczał i zdzielił mnie kilka razy parasolką. Poszłam na milicję, odwołałam. Wypuścili i znowu się zaczęło. Niemal każda morderczyni ma złamany nos, pociętą twarz, przesuniętą szczękę, wybite zęby. Barbara, 52 l., troje dzieci, ma szramę na szyi: – Przejechał mi piłką ręczną do metalu i straszył, że głowę mi utnie. Wycofałam wtedy skargę z prokuratury. Teraz wiem, że źle zrobiłam. Na początku było super, była za nim: – Dopóki denaturat nie zaczął mu smakować. 16 lutego 2001 r., po 19 latach mordęgi, robiła w kuchni kanapki dla dzieci: – A on znowu z tą piłką do mnie i mówi: Nie będziesz, kurwo, jadła. No to wypchnęłam go tym nożem z kuchni. Wyrok: 8 lat, dolna granica, bo sąd wziął też pod uwagę, że gdy ona była w szpitalu, on dobierał się do dziewczynek. I że wcześniej odsiedział 7 lat za stosunek z córką z pierwszego małżeństwa: – A ja dopiero na sprawie dowiedziałam się, z kim żyłam. Małgorzata Foks, 33 lata, szwaczka, troje dzieci. 13 lat w toksycznym związku. Początkowo mąż pił umiarkowanie, ale kiedy został kominiarzem i miał codzienny dochód, zaczął ostro: – Wracał pijany, bił, rzeczy z domu sprzedawał. Ktoś go wkurzył – nie pożyczył mu pieniędzy albo nie dał się napić – to wyżywał się na mnie. Zrobiłam mu sprawę o alimenty, to zażądał, żeby połowę mu oddawać. Kiedy jednak leżał skacowany, trząsł się i błagał o alkohol, żal mi go było i piwo mu kupowałam. Powinnam była odejść, mogłam z dziećmi zamieszkać u babci. 12 sierpnia 2002 r. – pijany po raz nie wiadomo który – uderzył. Nie wytrzymała, pchnęła go nożem, trafiła w tętnicę płucną: – Krew tryskała, krzyczałam o ratunek, przybiegł szwagier, który mieszka przez drzwi, zadzwonił po pogotowie, przyjechał lekarz i stwierdził zgon na miejscu. Wyrok: 8 lat. Dzieci w pogotowiu opiekuńczym. Małgorzata pracuje w więziennej kuchni. W ramach terapii robi kurs opiekunów osób starszych i niepełnosprawnych. Podoba się jej to zajęcie. Kiedy wyjdzie – w czerwcu będzie mogła się starać o przedterminowe warunkowe zwolnienie – może wyjedzie do pracy za granicę. Bo tutaj, mówi, nie ma przyszłości. – Pracuję tutaj od dwudziestu lat i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby któraś z tych kobiet wróciła za kraty – twierdzi major Olejnik. Jak walczyć z uzależnieniem od alkoholu? Jak sobie pomóc? – Najważniejsza, a zarazem najtrudniejsza dla osoby współuzależnionej, jest zmiana przekonań – twierdzi Jadwiga Fudała. – Chodzi o to, aby uwagę i działania przekierować z problemu picia partnera na siebie i dzieci. Co się ze mną dzieje? Jak mogę sobie pomóc? Jak mogę pomóc moim dzieciom? Przekierowanie uwagi utrudnia szereg obiegowych, fałszywych przekonań: „dzieci muszą mieć ojca”, „kobieta powinna mieć męża”, „lepszy taki chłop niż żaden”, „miłość to opieka i poświęcenie”, „on sobie beze mnie nie poradzi”. W grupach Al-Anon mówi się o oderwaniu lub uwolnieniu od niezdrowych, często bolesnych ingerencji w życie i obowiązki innej osoby oraz od problemów, których nie jesteśmy w stanie rozwiązać. Oderwanie opiera się na następujących przesłankach: każdy odpowiada za siebie, nie potrafimy rozwiązać problemów innej osoby, zamartwianie się sprawami innych nie pomaga. Pozwalamy więc innym być sobą, dajemy im swobodę decydowania o sobie. Tę samą swobodę dajemy też sobie. Nie kradnij mu odpowiedzialności – mówią w Al-Anon – nie bierz odpowiedzialności za jego picie. Zacznij uczyć się o faktach dotyczących uzależnienia i współuzależnienia. Nie obwiniaj alkoholika za swoje życie. Nie kontroluj go, nie tłumacz u szefa. Nie mów dzieciom – tata jest chory, ale nazywaj rzeczy po imieniu – jest pijany. Nie pomagaj; zacznij pozwalać mu na cierpienie. Kochaj twardą miłością. Zacznij mówić to, co myślisz, i robić to, co mówisz. Szefowa działu lecznictwa PARPA wspomina konferencję poświęconą współuzależnieniu, na którą przyjechał między innymi pełen dobrych chęci ksiądz. Na początku opowiadał, jak pomaga w tych sprawach swoim owieczkom: Widzę, że twój chłop pije. To ty, kochana, zrób z tym coś, ogarnij się, ugotuj, zatrzymaj go w domu. Na koniec, po wysłuchaniu kilku wykładów i dyskusji, wyznał ze skruchą: Nie będę już im tak mówił. Wojciech Markiewicz Oprócz wymienionych w tekście opracowań korzystałem z artykułu Zofii Sobolewskiej „Współuzależnienie” („Terapia uzależnienia i współuzależnienia” nr 2/98) oraz z opracowania Wandy Sztander „Rodzina z problemem alkoholowym”, PARPA, 1995. Jak rozpoznać uzależnienie od alkoholu? Jeżeli żyjesz z osobą uzależnioną, sprawdź, które z poniższych stwierdzeń odnosi się do Ciebie: • rozwiązywanie jego problemów lub łagodzenie jego cierpienia jest rzeczą najważniejszą w moim życiu, niezależnie od tego, ile mnie to emocjonalnie kosztuje; • chronię go przed konsekwencjami jego postępowania, kłamię, aby go osłonić, ukrywam jego złe postępki, nigdy nie pozwalam o nim źle mówić; • próbuję ze wszystkich sił nakłonić go, by postępował wedle moich wskazówek; • nie zwracam uwagi na własne odczucia i potrzeby, zajmują mnie tylko jego uczucia i jego potrzeby; • jestem gotowa zrobić wszystko, byle tylko mnie nie porzucił; • doświadczam znacznie więcej namiętności w burzliwym i dramatycznym związku; • jestem perfekcjonistką i za wszystko, co się nie udaje, winię siebie; • jestem w środku wściekła, czuję się niedoceniana i wykorzystywana; • udaję, że wszystko jest w porządku, choć wcale tak nie jest; • najważniejsze w moim życiu jest to, by mnie kochał, i to pragnienie nadaje mojemu życiu kształt. Jeśli co najmniej trzykrotnie odpowiedziałaś „tak” – jesteś osobą współuzależnioną. Za Wandą Sztander „Pułapka współuzależnienia”, PARPA 1995 Czym grozi współuzależnienie? U osób współuzależnionych mogą występować: • dojmujące cierpienie i gwałtowne zmiany nastroju, • poczucie niskiej wartości, • zaburzenia somatyczne i psychosomatyczne: bóle głowy, mięśni, serca, brzucha, wrzody żołądka i inne, z nerwicą włącznie, • stany depresyjne, myśli samobójcze, • zażywanie leków uspokajających, nasennych, alkoholu do uśmierzenia bólu, napięcia i niepokoju, co często prowadzi do uzależnienia, • nałogowe zachowania, jak np. zakupoholizm, obsesyjne jedzenie, kompulsywne palenie papierosów, picie kawy, • zaburzenia sfery seksualnej, • pustka duchowa – nerwowa koncentracja na szczegółach życia codziennego, bez niezbędnego dystansu do spraw drobnych i wypływająca stąd rozpacz, desperacja i brak nadziei, • brak zaufania do wszystkiego i wszystkich, • bardzo silny lęk przed wszelkimi nowościami i zmianami. Od AA do Al-Anon Termin współuzależnienie pojawił się w amerykańskim lecznictwie odwykowym pod koniec lat 70. XX w. Już jednak w latach 40. żony alkoholików, korzystających z utworzonego właśnie programu AA, zaczęły tworzyć grupy samopomocy, których początkowym zadaniem było wspieranie trzeźwiejących mężów. Z czasem chciały mieć także swój program i wykorzystały do tego celu reguły AA, nadając im nazwę Al-Anon. Od tamtej pory ruch Al-Anon dopomógł milionom Amerykanów. W Polsce pierwsze grupy powstały w końcu lat 80. Według Melody Beattie, „Koniec współuzależnienia”

jak zachowywac sie w stosunku do alkoholika